Koniec kłopotów Turowa?! Można było uniknąć skandalu! Aktualizacja2

Dzisiaj w nocy Premier Mateusz Morawiecki napisał na Twitterze: "Mając na uwadze zacieśnienie transgranicznej współpracy z Czechami wydaje się, że jesteśmy już bardzo bliscy porozumienia. W wyniku tego porozumienia Czechy zgodziły się wycofać wniosek do TSUE." Wygląda jednak na to, że nie zrobiliśmy nic więcej, jak tylko zaakceptowaliśmy lutowe propozycje strony czeskiej!

Dzisiaj w nocy Premier Mateusz Morawiecki napisał na Twitterze: "Mając na uwadze zacieśnienie transgranicznej współpracy z Czechami wydaje się, że jesteśmy już bardzo bliscy porozumienia. W wyniku tego porozumienia Czechy zgodziły się wycofać wniosek do TSUE." Wygląda jednak na to, że nie zrobiliśmy nic więcej, jak tylko zaakceptowaliśmy lutowe propozycje strony czeskiej!

---

Aktualizacja2

Sprawę słów Premiera Czech wyjaśnia Rzecznik polskiego rządu Piotr Müller:

Pojawiające się w mediach przeinaczenia wynikają z faktu, że wycofanie skargi ma się odbyć po podpisaniu finalnego porozumienia. Co jest oczywiste przy tego typu umowach.

---

Aktualizacja

Z ostatniej chwili - jak donosi korespondent czeskiego radia z Brukseli - Victor Danek - Premier RP Czech Andrej Babis zaprzeczył jakoby zgodził się na negocjacje i wycofanie pozwu przeciwko Polsce z TSUE! "Na nic się nie zgodziłem. Pozew jest aktualny!".

---

Z naszych informacji wynika, że oprócz rozmów na szczeblu centralnym sprawa jest dyskutowana także na szczeblu samorządowym. W nocy na Twitterze Premier poinformował:

Mając na uwadze zacieśnienie transgranicznej współpracy z Czechami wydaje się, że jesteśmy już bardzo bliscy porozumienia. W wyniku tego porozumienia Czechy zgodziły się wycofać wniosek do TSUE.

Porozumienie z Czechami zakłada wieloletnie projekty z udziałem strony polskiej w wysokości do 45 mln euro, współfinansowanie tych projektów przez stronę polską. W tym udział budżetu państwa polskiego, jak i samorządów i spółki.

Zgodziliśmy się na powołanie komisji eksperckiej, która będzie badała kwestie środowiskowe związane z odkrywką. PGE przeprowadzi do końca inwestycje ekranu doziemnego, który będzie przynajmniej do pewnego stopnia eliminował odpływ wody.

I nie oszukujmy się, to skandal! Przecież wyglada na to, że to nic innego jak popracie propozycji Czechów z lutego bieżącego roku! Pisaliśmy o tym tutaj klik-klik. To tam mowa o finansowaniu czeskich projektów przez stronę polską, budowie muru, czy powołaniu międzynarodowej komisji ekspertów! Przypominamy:

---

W grudniu KE wydała wyrok w którym przyznała częściową racje stronie czeskiej w sprawie skargi na działalność KWB Turów. Jednak co ważne, dla nas, godne argumenty zostały odrzucone, KE poprała zarzuty o charakterze formalno-prawnym:

Mowa w szczególności o naruszeniu dyrektywy w sprawie strategicznej oceny oddziaływania na środowisko (2001/42/WE) i ramowej dyrektywy wodnej (2000/60/WE). W tym przypadku KE uznała, że te zarzuty w świetle przedstawionych przez obie strony dowodów i przytoczonych argumentów są niezasadne.

Zgodnie z rozstrzygnięciem Komisji Europejskiej, strona czeska podjęła rozmowy z polskim rządem w sprawie działaności wydobywczej Turowa. Sprawa dotyczy odszkodowań, budowy alternatywnych źródeł wody pitnej oraz budowa muru mającego chronić przed pyłem.

Wyrok dał też zielone światło dla rządu Czech do wniesienia skargi przed Trybunał Sprawiedliwości, ale nie ucinał drogi do polubownego załatwienia sprawy. 12 lutego czeskie Ministerstwo Środowiska poinformowało o przekazaniu polskiej stronie listy żądań, o polska strona otrzymała listę żądań, od spełnienia których miało zależeć dalsze postępowanie, mowa o:

• budowie muru ochronnego, który ochroni mieszkańców Czech przed zwiększoną ilością pyłu;
• wypłacie odszkodowania za utratę wody w okolicach Uhelnej w wysokości 175 mln koron (około 30 mln zł);
• zobowiązanie do kontynuowania negocjacji w sprawie budowy alternatywnych źródeł wody na dotkniętych obszarach (szacunkowa cena 800 mln koron - około 136 mln zł)
• utworzenie funduszu, z którego będą finansowane mniejsze projekty ochronne (w wysokości 2,5 mln koron - około 450 tys. zł)
• utworzenie międzyrządowej komisji do regularnej oceny wpływu wydobycia.

Jak poinformowały czeskie media. Sprawa ewentualnych odszkodowań ich wysokości, była wówczas głównym tematem negocjacji. Strona czeska w przypadku niepowodzenia w rozmowach planowała pod koniec lutego złożenie sprawy do Trybunału:

Obecnie przygotowujemy tekst ewentualnego pozwu, a także propozycję wstępnego środka w celu natychmiastowego wstrzymania wydobycia. Rząd powinien rozstrzygnąć sprawę w lutym. Co nie zmienia faktu, że obie strony mogą dojść do porozumienia- mówił wówczas Marcin Smolek, zastępca Wydziału Prawno-Konsularnego, o ewentualnym dalszym postępowaniu.

Niestety, polska strona postanowiła zlekceważyć delegację i jak wynika z komunikatu czeskiego Ministerstwa Środowiska, obniżyła rangę spotkania:

Dziś miałam okazję wyjaśnić stronie polskiej wymagania regionu libereckiego, w tym zaopatrzenie mieszkańców regionu w wodę pitną, a jednocześnie poinformowałam, że czeski rząd zdecyduje o kolejnych krokach koniec lutego. Żałowaliśmy, że nie mogliśmy działać na szczeblu ministrów środowiska. Strona polska zaproponowała negocjacje tylko na szczeblu wiceministrów, z drugiej strony daliśmy przestrzeń do dyskusji nad postulatami regionu i obietnicą, że wkrótce Polska się nimi zajmie - skomentował równolegle negocjacje wiceminister środowiska Władysław Smrz.

---

I jak teraz wyglada ogłoszony przez Premiera na Twitterze 'sukces'? Czy nie można go było ogłosić w lutym? Zgadzając się na rozmowy ze stroną czeską i szukając wspólnego porozumienia, mielibyśmy większe pole manewr. Teraz stojąc pod ścianą nie mamy mocnej pozycji negocjacyjnej. Zgadzamy się teraz w świetle jupiterów przy międzynarodowym skandalu, na to z czym Czesi przyjechali do nas porozmawiać na spokojnie w ciszy politycznych gabinetów.

Tylko wtedy czeska delegacja i jej propozycje zostały zlekceważone i dopiero skarga wraz z postanowieniem TSUE o natychmiastowym wstrzymaniu wydobycia sprawiły, że Premier pochylił się nad problemem Turowa. Może w takim razie czas wyciągnąć konsekwencje od osób, które do tego doprowadziły? Przecież można było oszczędzić ludziom niepewności i olbrzymich nerwów, a samej Polsce miedzynarodowego skandalu!