Kazimiera Kamińska: postawimy zgorzelecki PKS na nogi!

-Nie przyszłam tutaj likwidować zgorzeleckiego przedsiębiorstwa, czy też doprowadzić do jego upadku. Sytuacja finansowa firmy nie jest aż tak zła jak krąży to w obiegowej opinii – mówi Kazimiera Kamińska nowa szefowa zgorzeleckiego PKS-u.

-Nie przyszłam tutaj likwidować zgorzeleckiego przedsiębiorstwa, czy też doprowadzić do jego upadku. Sytuacja finansowa firmy nie jest aż tak zła jak krąży to w obiegowej opinii – mówi Kazimiera Kamińska nowa szefowa zgorzeleckiego PKS-u.

Jacek Staszczuk: Nim zapytam o plany względem Zgorzelca, proszę powiedzieć jak to jest z tym Dzierżoniowem. „Przyszła” za panią opinia, że ogłoszona właśnie likwidacja tamtejszej firmy, to właśnie pani robota?

Kazimiera Kamińska: I już na wstępnie powiem, że jest ona nieprawdziwa i niesprawiedliwa. Sprawami firm transportowych zajmuje się już od 12 lat, mowa głównie o restrukturyzacji PKS-ów, które przeżywały trudności finansowe. Dodatkowo cztery lata zajmowałam się tym samym we francuskim koncernie Veolia. Gdy zaczęłam pracę w Dzierżoniowie (proszę zaznaczyć, że to moje rodzinne miasto i tym bardziej na jego szkodę nic złego bym nie zrobiła) była połowa roku2010. Objęłam wówczas stanowisko dyrektora finansowego. Za rok 2010 firma miała około 2,4 mln złotych strat, a gdy kończyłam pracę we wrześniu 2011, strata kształtowała się na poziomie 560 tys. złotych. Nie byłam członkiem zarządu, a mimo to prowadziłam intensywne działania restrukturyzacyjne. Niestety 8 miesięcy po moim odejściu na wniosek zarządu PKS Dzierżoniów Minister Skarbu Państwa postawił tę spółkę w stan likwidacji, zresztą jak wiele innych pks-ów w Polsce.

Ilu pracowników ma tamta firma?

130

Czyli blisko połowa zgorzeleckiej spółki. Co się więc stało, że firma de facto upada?

Jej sytuacja była już krytyczna w chwili mojego przyjścia ,aby mogła dalej funkcjonować istniała konieczność redukcji liczby pracowników o około 70%. Niestety nie zgodził się na to tamtejszy Związek Zawodowy Solidarność. Ja nie popierałam też polityki prowadzonej przez zarząd tamtej Spółki ewidentnie zmierzającej w kierunku likwidacji. Czego efektem było moje odejście.

Mamy nadzieję, że naszego PKS-u to nie czeka.

Proszę mi wierzyć, tutaj nie jest źle, na pewno nie aż tak jak to wile osób opisuje. Znam się na restrukturyzacji takich firm i jestem przekonana, że odpowiednie działania pozwolą zgorzeleckiej spółce stanąć na nogi. Gdybym tak nie myślała, to nie byłoby mnie tutaj.

To w takim razie jak to się stało, ze trafiła Pani do nas. Dostała Pani propozycję objęcia stanowiska po odwołanym prezesie Piórku?

Mój poprzednik nie został odwołany. Skończył się kontrakt na jaki został zatrudniony w związku z czym ogłoszono konkurs na to stanowisko. Startowały w nim dwie osoby w tym ówczesny prezes. Rada nadzorcza jednak nie wybrała żadnej kandydatury. Ogłoszono kolejny konkurs, w którym wzięły udział jeszcze dwie osoby, w tym ja. Jego rozstrzygnięciem jest powierzeniem mi stanowiska prezesa.

Przejdźmy więc do meritum. Źle nie jest, ale za dobrze też nie. Jakie ma Pani plany i czy uda się je zrealizować.

Odpowiem tak: zgorzelecki PKS to ewenement na skalę kraju. Spotkała mnie tutaj bardzo życzliwa atmosfera ze strony załogi i funkcjonujących w niej związków zawodowych. Wszyscy deklarują zgodę na nawet najtrudniejsze decyzje. Ludzie po prostu wiedzą, że ważą się teraz losy bycia lub nie całej firmy. W chwili obecnej sprawy idą dwutorowo: poprawiamy wizerunek firmy i przygotowujemy działania mające przynieść zmniejszenie zadłużenia.

W tym pierwszym przypadku chcemy poprawić jakość obsługi klienta, a zawłaszcza zerwać z opinią, że jesteśmy molochem z poprzedniej epoki. Ma o tym świadczyć choćby przygotowane nowe logo. Działania te nie będą widoczne z dnia na dzień, ale z tygodnia na tydzień to już jak najbardziej.

Będziemy też chcieli zwiększyć konkurencyjność i atrakcyjność firmy. Między innymi planujemy świadczenie usług w zakresie mechaniki pojazdów dla klientów indywidualnych i to nie tylko względem ciężkiego taboru. W planie też jest ponowne uruchomienie stacji paliw.

A sprawa finansów, rozumiem, że macie dużą szanse wobec kontraktu z dowożeniem pracowników kopalni i elektrowni?

Tak. To zmienia postać rzeczy i będzie nam na pewno łatwiej. Na chwilę obecną powadzimy rozmowy mające na celu zmniejszenie zadłużenia oraz związane ze zmniejszenia zatrudnienia. Ze względu na co by nie mówić trudną sytuację firmy (ale nie dramatyczną), Minister Skarbu Państwa polecił się spieszyć. Przyjęłam w związku z tym plan, że przez najbliższy czas będę przyglądała się pracy załogi po czym przygotujemy listę osób do zwolnienia.

Jednak nie chcemy by były to trudne i dramatyczne decyzje, w pierwszej kolejności odejdą Ci którzy nabyli już odpowiednie świadczenia. Ograniczymy administrację, ale pewni swego nie mogą być też kierowcy. Ci którzy źle pracują, którzy mają na swoim koncie różne „grzeszki” - też odejdą.


Mówi się o Pani, ze jest „ostrym zawodnikiem” i wygląda na to, że to prawda.

Przypuszczam, że opinia taka przylgnęła do mnie gdy na początku mojej pracy w Dzierżoniowie zwolniła dziewięciu kierowców, którzy kradli paliwo. Ale czy mogłam postąpić inaczej?

Czyli rozumiem, ze otrzymała Pani „zielone światło” od załogi i związków zawodowych, a jaka jest ich obecna struktura w firmie?

Działają cztery związki, które zrzeszają około 50% załogi.

Co w takim razie będzie gdy na listach do zwolnienia znajda się też „święte krowy”?

Załoga podeszła do mnie uczciwie więc jestem im winna to samo. Nie będzie „świętych krów” tylko realna kalkulacja i wyniki z obserwowanej pracy.

Pojawiają się też głosy, że chcecie zrobić interes na dworcu PKS-u. Mówi się nawet o jego sprzedaży.

To plotki, mamy wobec dworca ciekawe rozwiązania ale nie chcę jeszcze o nich mówić. Na razie najważniejsze są priorytety związane z bieżącymi finansami i samym zadłużeniem. Dworzec zostaje i będzie pełnił dalej swoją funkcję. Nie chcemy też robić jakiś rewolucji, co do obsługiwanych obecnie tras, planujemy zachować bieżącą działalność.

Z różnych względów zmniejszyła się liczba pasażerów i wielokrotnie widać jeżdżące autobusy z kilkoma pasażerami, nie jest to zbyt ekonomiczne. Czy nie warto pomyśleć o zmianie?

Sprawa taboru do bolączka każdej firmy transportowej. Także my mamy plany i na pewno je zrealizujemy. Na razie musimy usunąć z transportu stare autosany H9. Pomyślimy też o mniejszych samochodach.

Jeżeli te działania powiodą się, jeżeli uda się wyprowadzić spółkę z dołka, co wówczas? Wróci temat komunalizacji?

Absolutnie. Ta sprawa jest już zamknięta. Jeżeli uda się zrealizować wszystkie plany to docelowym zamiarem będzie przekształcenie firmy w spółkę pracowniczą. Mamy na to przyzwolenie z ministerstwa. Ułatwi to podejmowanie decyzji i samo zarządzanie.

Na koniec chciałby jeszcze zapytań o sprawę BUS-ów. Ponoć wypowiedziała im Pani umowę na korzystanie z dworca?

To nieprawda. Choć prawdą jest to, że się im przyglądamy. Jeżeli jednak oni będą wobec nas uczciwi to nie widzę przyczyny dla której mielibyśmy rozwiązać z nimi umowę.

Proszę w takim razie podzielić się jeszcze swoimi wrażeniami ze Zgorzelca?

Musze przyznać, że z dnia na dzień jestem coraz bardziej zachwycona. Nie spodziewałam się, że mamy tutaj aż tak dużo przyjaciół, którym chcę za tę pomoc podziękować. Gdy połączymy to z pomocą ze strony ministerstwa, to postawienie naszej firmy na nogi musi się udać.

Dziękuję za rozmowę

Dziękuję