Dziesięć lat bez Profesora Bartoszewskiego

Minęła dekada od śmierci Władysława Bartoszewskiego – człowieka, który przeszedł przez piekło XX wieku i wyszedł z niego z klasą, nienaruszonym kręgosłupem moralnym i właściwym sobie poczuciem humoru. W Auschwitz znalazł się jako dziewiętnastolatek. Szczęśliwie zwolniony z obozu, działał później w AK i niósł pomoc Żydom w ramach „Żegoty”.

Minęła dekada od śmierci Władysława Bartoszewskiego – człowieka, który przeszedł przez piekło XX wieku i wyszedł z niego z klasą, nienaruszonym kręgosłupem moralnym i właściwym sobie poczuciem humoru. W Auschwitz znalazł się jako dziewiętnastolatek. Szczęśliwie zwolniony z obozu, działał później w AK i niósł pomoc Żydom w ramach „Żegoty”.

W powstaniu warszawskim redagował „Wiadomości z Miasta”, za co odznaczono go Krzyżem Walecznych. W komunistycznej Polsce był dwukrotnie więziony za „szpiegostwo”, by po ’89 zostać ambasadorem w Austrii i dwukrotnie ministrem spraw zagranicznych.

„Warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto” – mawiał. W świecie, gdzie cynizm często uchodzi za mądrość życiową, te słowa brzmią jak manifest.

Z charakterystycznym dla siebie dowcipem profesor Bartoszewski zwykł rozpoczynać wystąpienia: „Będę mówił na stojąco, bo w życiu już się nasiedziałem, więc teraz postoję”. W nieoczywisty sposób przeplatał wspomnienia o swoich tragicznych doświadczeniach z wypowiedziami świadczącymi o poczuciu humoru – był naprawdę wyjątkową postacią. Jako Sprawiedliwy wśród Narodów Świata i architekt pojednania polsko-niemieckiego udowadniał, że można przepracować nawet najtrudniejszą historię.

Władysław Bartoszewski potrafił powiedzieć więcej jednym celnym zdaniem niż inni całymi godzinami przemówień. O patriotyzmie mówił, że to nie deklaracje, lecz służba. Gdy pytano go o receptę na polskie podziały, odpowiadał prosto: „Nigdzie nie jest powiedziane, że człowiek musi być zgodny z drugim, żeby go szanować”.

Elegancki pan w muszce, z błyskiem w oku i niezachwianą wiarą, że przyzwoitość to nie przeżytek. Panie Profesorze, dziękujemy i pamiętamy.

Kinga Hartmann-Wóycicka
Prezes Fundacji Pamiec, Edukacja, Kultura