Prowokacja? Raczej nie...

„Prowokacja w Zgorzelcu”, to hasło, które zdominowało media społecznościowe. O przygranicznym mieście pisze nawet były Premier RP. Problem w tym, że prowokacji to tutaj raczej nie było, ale nikomu nie zależy, żeby wyjaśnić zajście podczas sobotniej manifestacji…

„Prowokacja w Zgorzelcu”, to hasło, które zdominowało media społecznościowe. O przygranicznym mieście pisze nawet były Premier RP. Problem w tym, że prowokacji to tutaj raczej nie było, ale nikomu nie zależy, żeby wyjaśnić zajście podczas sobotniej manifestacji…

Co się stało?
Może najpierw wyjaśnimy naszym czytelnikom, co się w sobotę wydarzyło. Zwłaszcza że jak się okazuje, w manifestacji wzięło udział bardzo dużo przyjezdnych. W każdym razie podczas zorganizowanej przez Roberta Bąkiewicza manifestacji na moście Jana Pawła II, wśród protestujących pojawiła się grupa zamaskowanych ludzi, którzy mieli skandować faszystowskie hasła.

Zdjęcia tych osób bardzo szybko wykorzystał niemiecki Bild, który napisał artykuł o polskich faszystach. Podczas manifestacji i apelu organizatorów ludzie ci zostali, wypchnięci poza protestujących, ale doszło wówczas do przepychanek, a nawet użycia gazu.

Błyskawicznie zwłaszcza na X-ie pojawiły się zarzuty, że zamaskowane postacie to tak naprawdę lewicowi prowokatorzy, a nawet członkowie Antify!

Bąkiewicz opublikował zdjęcie - jak twierdził jednego z tych prowokatorów - którym okazał się, znamy mieszkańców Zgorzelca, wieloletni działacz lokalnych struktur Narodowego Odrodzenia Polski. Ciężko więc kogoś takiego nazwać przedstawiciele lewicy, czy Antify. Wszystko wskazuje na to, że wyżej wymieniona grupa to właśnie przedstawiciele zgorzeleckiego NOP-u, którzy wykorzystali moment, żeby zaistnieć, a głoszone przez nich hasła nie odbiegały od tego, z czym kojarzona jest ich organizacja.

To jednak nie koniec powstałego absurdu. W internecie pojawiło się też zdjęcie jednego z przedstawicieli NOP-u oraz zgorzeleckich policjantów. Tutaj posypały się zarzuty niczym z najlepszej książki science fiction… Poza prowokacją ze strony policji także takie, że sami prowokatorzy to wręcz zamaskowani funkcjonariusze, a nawet sam wspomniany działacz NOP-u to tak naprawdę pracownik zgorzeleckiego magistratu, który przecież od wielu lat jest w rękach polityka KO…

Co do zdjęcia z policjantami, jak wynika z naszych informacji, to policja weryfikowała dane, a że rozmawiała z „prowokatorem”, jak z kimś sobie dobrze znanym, to trudno się temu dziwić. Co jak co, ale biorący czynny udział choćby w kibicowskich wydarzeniach, lokalni sympatycy NOP-u powinni być znani zgorzeleckiej policji. Mleko się jednak rozlało… Narracja z prowokacją po publikacji Bildu, pięknie się wpisała i jest coraz szerzej komentowana.

Na koniec kamyczek do ogródka policji. Kto wie, czy nie można było uniknąć tego skandalicznego nieporozumienia?! Policjanci, którzy zabezpieczali manifestację od środka, powinni być wyraźnie oznaczeni! Nie za pomocą opasek, ale i w kamizelkach odblaskowych z nazwą „policja”. Dzięki temu uniknęliby w/w spekulacji oraz zarzutów od strony organizatorów, że nie było ich na miejscu, tylko kilakset metrów dalej!

Warto też przytoczyć fragment komunikatu zgorzeleckiej policji, który pojawił się na ich facebookowym profilu:

(…)
Podczas policyjnego zabezpieczenia wspomnianych wydarzeń, które rozpoczęło się na długo przed inauguracją pierwszego zgromadzenia, doszło tylko do jednego incydentu, który jednak nie miał bezpośredniego wpływu na bezpieczeństwo uczestników bądź mieszkańców.

Wsród uczestników najliczniejszego zgromadzenia znajdowała się grupa kilkunastu osób z zakrytymi twarzami głosząca hasła tożsame z hasłami inicjatorów wydarzenia, gdyż brały w nim udział na zaproszenie osób inicjujących to zgromadzenie. Jednak osoby te nie odsłoniły swoich twarzy na prośbę organizatorów, w wyniku czego doszło do krótkiej sprzeczki z pozostałymi uczestnikami.
Skuteczne działania podjęte przez policjantów, w związku z tym incydentem, doprowadziły do szybkiej identyfikacji większości ze wspomnianych osób, w tym również mężczyzny, który w celu opuszczenia zgromadzenia użył w jego trakcie gazu pieprzowego. W tej chwili trwają intensywne czynności, w wyniku których ten znany już funkcjonariuszom mężczyzna poniesie konsekwencje za swoje niezgodne z prawem zachowanie.

Obawiamy się jednak, że poniższy artykuł nic już nie zmieni. Narracja z „prowokacją” rozlała się szeroko. Jednak opisujemy sytuację, żeby pokazać, jak łatwo można zostać zmanipulowanym.