Wszystko wskazuje na to, że bogatyńskie władze żyć, znaczy rządzić, będą wiecznie. W Zgorzelcu stacjonować powinna armia dronów. Natomiast zgorzeleckie władze zarówno miejskie, jak i powiatowe powinny przyswoić sobie powiedzenie: „ciszej jedziesz, dalej zajedziesz”, a jak nie „zajedziesz” to przynajmniej ludzie nie będą mieli, z ciebie przysłowiowej beki. No i burmistrz powinien też zastanowić się nad miejską 50-tką…
Sprawa Collegium Humanum i jej odsłona w Bogatyni była najcześciej komentowaną informacją w ostatnim tygodniu. Ludzi nie tylko bulwersowało samo miejsce nauki, ale głównie fakt, że ta została sfinansowana z budżetu samorządu, a przecież po ostatniej reformie, nasi samorządowcy wcale nie zarabiają mało. No ale najwidoczniej apetyt rośnie w miarę jedzenia.
W każdym razie, co warto zaznaczyć, takie wspieranie nauki, poprawy kwalifikacji wśród pracowników z budżetu pracodawcy jak się okazuje, jest powszechną praktyką, z tym że… stosowaną wobec pracowników gwarantujących, że tak napiszemy większą stabilność i stałość zatrudniania: wobec naczelników, kierowników, inspektorów, ale nie wobec wybranej w wyborach powszechnych władzy. Burmistrzem, wójtem się bywa, niekiedy tylko przez jedną kadencję i ciężko tutaj mówić o stałości zatrudnienia, chyba że… Chyba że władza w Bogatyni uważa, że będzie rządziła w tym mieście wiecznie? To co w następnych wyborach Burmistrz zamieni się z Zastępczynią i będzie po staremu?
Na koniec dobra rada dla władz i innych osób z zaciągu spoza Bogatyni: pamiętajcie, w tym mieście ciągle na was patrzy oko „wielkiego brata”, które czuwa nad waszym wjazdem i wyjazdem z miasta, zwłaszcza wjazdem i jego porą…
Drugim bardzo mocno komentowanym artykułem była zapowiedź kontroli dymów wydobywających się ze zgorzeleckich kominów. Ma do tego celu służyć specjalistyczny dron. Jednak patrząc na wskazywane w komentarzach lokalizacje takich kopciuchów, a zwłaszcza ich ilość, śmiemy wątpić, czy jeden dron podoła takiemu zadaniu. Burmistrz powinien postarać się o całą armię dronów, żeby sprawdzić wszystkie lokalizacje.
Chcemy jednak w tej sprawie poruszyć dwie kwestie - pierwsza wobec tych, co wszędzie widzą trujący dym: warto wiedzieć, że wiele osób wygasza piece na noc i rozpala rano, a często dopiero popołudniami. Niby z oszczędność, ale gdy za każdym razem trzeba ogrzać wyziębiony dom, to śmiemy w to wątpić. W każdym razie paląc węglem, podczas rozpalania z kominów wydobywa się naprawdę spora ilość dymu, co nie oznacza, że ktoś celowo truje i siebie i innych. Mamy też słowo do takich właśnie palaczy: zachęcamy do wypróbowania palenia metodą „od góry”. Naprawdę warto - będzie i mniej dymu i większe oszczędności.
Tak czy siak, jedno jest pewne: akcja jest potrzebna, bo bedą przypadki, gdy ktoś pali tym, czym nie powinien, ale czy będzie ich aż tyle, jak sugerują komentarze? Wątpimy.
Burmistrz Rafał Gronicz powinien też przyjrzeć się funkcjonowaniu miejskiej 50-tki. Według komentarzy nie wygląda to tak jak powinno. Mowa zwłaszcza o punktualności i zbyt szybkim odjeżdżaniu. I nie są to wpisy przeciwników politycznych, którzy znajdą „dziurę” w każdym, choćby niewinnym temacie. Może jakaś kontrola incognito?
Ponadto policyjna „drogówka” powinna przyjrzeć się samym kierowcom: bo czytając komentarze, to zabawy z telefonem, to najmniejsze z ewentualnych przewinień. Pojawiły się nawet komentarze wątpiące w sens istnienia samej linii zwłaszcza, tak kosztownej. Tą sprawą powinni jednak zająć się już zgorzeleccy rajcowie. Sprawdzić liczby, statystykę i obiektywnie odpowiedzieć, czy 50-tka w Zgorzelcu jest potrzebna?
Na koniec już typowo żartobliwie, ale z pełnym przekonaniem uważamy, że władze miasta i powiatu powinny przyjąć zasadę, że „ciszej jeździsz, dalej zajedziesz”. Wiemy, że to powtarzanie się jest już nudne, ale czy znacie inne takie miasto jak Zgorzelec, w którym tyle się naobiecywało i … naobiecywało się jeszcze więcej? No to ostatnio wyskoczyła znowu sprawa Punktu Paszportowego, które z wielkim hukiem zapowiadane było w Zgorzelcu na początku marca. Zapowiadał burmistrz, zapowiadał starosta, był i wojewoda i co? I wciąż go nie ma, a przy okazji skasowano punkt w Bogatyni. Ktoś powie hola, hola, jest nowa wojewoda i może stąd to opóźnienie, ale biura nie było w deklarowanym terminie jeszcze za starego wojewody. Teraz jest od niedawna nowa, a co nie przeszkodziło w uruchomieniu biura w Bolesławcu…
Tak więc mniej zapowiedzi, obiecywania, a więcej realnych działań mości panowie!
Wcześniejsze, ostatnie dwa komentarzowe podsumowania na dole w "powiązanych artykułach".