Co zwykłemu Kowalskiemu daje mieszkanie w Zgorzelcu? Nic, same kłopoty.

Patrząc na nasze przygraniczne miasto, a właściwie na powstające tu inwestycje, można napisać, że nic się nie zmienia i po staremu, albo rosną nowe centra handlowe, albo stacje paliw.

Patrząc na nasze przygraniczne miasto, a właściwie na powstające tu inwestycje, można napisać, że nic się nie zmienia i po staremu, albo rosną nowe centra handlowe, albo stacje paliw.

Pewną odmianą są centra logistyczne, ale o ich wpływie na miasto dopiero się przekonamy. Szczególnie że największe ma dopiero powstać. Prawda jest jednak taka, że w naszym mieście brakuje inwestycji zwiększających komfort życia samych mieszkańców, którzy de facto nic nie mają z tego, że leżące na trójstyku miasto staje się intratnym kąskiem dla inwestycji stricte związanych z handlem.

Dla samorządu taka sytuacja to wyzwanie, ale też pole do popisu.

W artykule 7 ustawy o samorządzie gminnym znajdziemy przykłady, czym powinna zajmować się gmina w ramach zaspokajanie zbiorowych potrzeb tworzącej ją wspólnoty. Nie będziemy ich tutaj cytować, bo zakres jest bardzo szeroki. Problem w tym, że tego w Zgorzelcu nie widać.

Widać za to wspominaną na początku największą ilość m2 powierzchni handlowych w przeliczeniu na mieszkańca i problemy komunikacyjne. Niestety, gdzieś w tym wszystkim zginęli mieszkańcy…

Czy w takim razie urzędująca władza nie powinna zrekompensować mieszkańcom tych braków. W jaki sposób? Oczywiście inwestycjami, które poprawią standard życia i zaspokoją zbiorowe potrzeby. Do tego jednak potrzebna jest znajomość potrzeb i planowanie, których w Zgorzelcu brakuje. Patrząc z boku, można by nawet pomyśleć, że miasto nie ma spójnej i konsekwentnie realizowanej polityki rozwoju w perspektywie krótko- i długofalowej. A jeżeli ma, to jej nie realizuje. No, może z wyjątkiem rewitalizacji kolejnych ulic.

W naszym mieście brakuje zwłaszcza inwestycji służących rekreacji i aktywnemu spędzaniu czasu. Widać, że coraz więcej mieszkańców chce prowadzić zdrowy tryb życia, stawia na aktywność i czynny wypoczynek, ale miasto niestety nie wychodzi naprzeciw tym potrzebom.

Mamy oczywiście nowe, naprawdę piękne place zabaw, co cieszy, ale to oferta dla najmłodszych. A co z młodzieżą i pozostałymi grupami wiekowymi? Infrastruktura sportowa przy Maratońskiej wymaga gruntownego odnowienia, a w wielu przypadkach - wybudowania od nowa. W porównaniu z Lubaniem, nie wspominając o Bolesławcu, a szczególnie jego basenach i pływalniach, Zgorzelec wypada słabo i ma powody do wstydu. W tej sytuacji trudno się dziwić opiniom naszych czytelników, że temat aquaparku, to szlagierowy temat sprawujących władzę, który wypływa pół roku przed wyborami i zaraz po nich znika…

Mamy ścieżki rowerowe, ale ponieważ nie tworzą one przemyślanej sieci, więc każdy jeździ jak chce i którędy chce. A przecież do poruszania się rowerem nie jest potrzebna żadna wymyślna infrastruktura. Wystarczy odpowiednie oznakowanie drogowe.

Lista usterek i braków jest jednak dłuższa. Bazując na redakcyjnych obserwacjach i komentarzach czytelników, możemy jeszcze napisać:

O drogach:

  • Ulica Lubańska, bodaj czy nie najlepsza droga w mieście, praktycznie bezusterkowa. Jeśli ma służyć nam kolejne długie lata, po sfrezowaniu starej nawierzchni, powinna dostać nową.
  • Najwyższa pora przestać łatać ulice Warszawską i Łużycką. Tworzą jedną z głównych osi komunikacyjnych miasta i powinny w końcu zostać wyremontowane.
  • Należy też uporządkować Przedmieście Nyskie, bo przestało być wizytówką. Zaniedbane i zapaskudzone burmistrzowymi wynalazkami odstrasza zamiast żyć.

Opieka nad dziećmi i edukacja:
Zgorzelec potrzebuje miejskiego żłobka z prawdziwego zdarzenia i modernizacji budynków szkół publicznych (chwali się inwestycje powstającą w SP5, ale to nie wszystko), które powinny być bezpieczne, wyglądać współcześnie i nowocześnie, a przede wszystkim zapewniać uczniom komfortowe warunki nauki i relaksu.

Miejsca parkingowe:
Dobrze byłoby wybudować w mieście parking miejski, najlepiej kilkupoziomowy!

Ceny wynajmu mieszkania w Zgorzelcu są olbrzymie jak na tak małe miasto. Ratunkiem miało być budownictwo mieszkaniowe prowadzone przez samorząd. Niestety ale to utknęło. Pisaliśmy i o kłopotach TBS-u, i o inwestycji przy Lubańskiej, które na razie zarasta zielenią.

Komunikacja miejska i podmiejska:
Trzeba rozwijać komunikację miejską, która powinna zachęcać mieszkańców, aby przesiedli się z samochodu do transportu publicznego. Autobus co pół godziny nie zachęci nikogo do zrezygnowania z samochodu.

Miejsce dla młodzieży, gdzie mogliby się spotykać, robić coś razem, odpoczywać i uczyć się jak wpływać na miasto – były jakieś plany związane z halą na ul. Traugutta, ale wygląda, jakby na planach się skończyło…



Zieleń w mieście:
Stosowanie w praktyce przez miasto standardów utrzymania i pielęgnacji zieleni w mieście, które miasto ma opracowane, kompleksowe porządkowanie i systematyczne dbanie o zieleń w mieście, podnoszenie estetyki miasta poprzez ładnie zaprojektowane kompozycje roślinne i drzewa, zakaz zbyt niskiego koszenia trawy w parkach (powinna być zielona, a nie wypalona i żółta).

Nadzór nad wykonawcami prac pielęgnacyjnych przy drzewach, pilnowanie, by nie okaleczać drzew i dokonywać cięć zgodnie ze sztuką. Trzeba je też odbetonować. Zgorzelec potrzebuje kompleksowego, przemyślanego podejścia do roślinności w mieście i ludzi do jej utrzymywania.

Nasadzenia drzew. Czy na przykład na Przedmieściu Nyskim, gdzie poza Bulwarem Greckim, jest jedna wielka „patelnia”, nie dałoby się posadzić choćby kilku katalp wzdłuż chodnika, na skarpie nadbrzeżnej?

Porządek i czystość w mieście:
Zadbać o porządek i czystość w mieście – MPGK w tej formie, w jakiej jest to rachityczny przeżytek, bez parku maszyn i ludzi. Konieczne jest dofinansowanie i modernizacja firmy!

Śródmieście powinno być perełką, tymczasem jest brudne i zaniedbane. Zabytkowa zabudowa śródmieścia powinna być ozdobą Zgorzelca. Miejski program dofinansowania remontów kamienic to bardzo dobra inicjatywa, jednak miasto, a szczególnie wydział architektury i zarządzająca nieruchomościami spółka PZN, powinni aktywniej zachęcać mieszkańców do dbania o swoje nieruchomości, doradzać im i wspierać w poszukiwaniu optymalnych rozwiązań.

Co z nową siedzibą dla biblioteki? Co chwila wyskakują jakieś pomysły i na tym koniec. Efekt: biblioteka wciąż „dusi się” w kamienicy, a to przecież szczyt „obciachu”.

Szybko-zjazdy z ronda Solidarności.

Urągający wszelkim normom i uwłaczający godności mieszkańców stan toalet na cmentarzu komunalnym. Kto był zmuszony korzystać, wie, o czym mowa, kto nie musiał - oby to się nigdy nie zmieniło.

Schody na perony na stacji Zgorzelec Miasto, z której korzysta wiele osób. Wysoka konstrukcja, niebezpieczna dla podróżnych, szczególnie jeśli się spieszą lub gdy zrobi się ślisko. Problemu nie rozwiązuje dojście od strony ul. Lubańskiej, bo po pierwsze, żeby tam dojść, trzeba obejść pół miasta. Po drugie to jest wejście na peron niemal bezpośrednio z ruchliwej ulicy.

Poza tym 30- tysięczne miasto na wjeździe do Polski powinno być chyba jakąś w miarę nowoczesną wizytówką swojego kraju. Dla mieszkańców i dla wizerunku trzeba w końcu wywalczyć w PKP rozwiązanie na miarę XX wieku - windę!

Ktoś, kto dotrwał do tego momentu, zaraz napisze w komentarzu: tyle inwestycji, skąd na to środki?

Z programów krajowych i europejskich, których w ostatnich latach, o czym często mówił burmistrz Rafał Gronicz i co jest prawdą, rząd nam skąpił z powodu barw partyjnych dominujących w lokalnym samorządzie. Miasto było „głodzone”, a jedyne większe środki (poza remontem Konarskiego), jakie przyznano nam na modernizację oświetlania, pozyskaliśmy dzięki wspólnemu projektowi realizowanemu z innymi samorządami.

Nie ma co się oszukiwać. Gdzieś od czasu ostatniej kadencji PO poprzez dwie kadencję rządu PiS, Zgorzelec cały czas staczał się po równi pochyłej. Ostatni rząd PO miał przygraniczne miasto jako swój matecznik i nie uważał, żeby coś tutaj trzeba było robić.

Sprawa podpisania umowy na nowy blok w Turowie miała zamykać usta wszystkim krytykantom. Gdy przyszedł PiS, ten Zgorzelec traktował jak inne samorządy, w którym rządzili ludzie z opozycji. Z wyliczeń Rzeczypospolitej wynika, że samorządy rządzone przez prawicę dostały ponad dwukrotnie więcej niż opozycyjne. Sprawy nie ułatwiała też postawa Gronicza, który przez ten czas „bawił się” w polityka, a nie samorządowca, dla którego głównym celem jest służba dla mieszkańców Zgorzelca. Sytuacji nie poprawiły też słabe, zgorzeleckie struktury PiS, co doprowadziło, że nasz region dla „warszawki” istniał tylko tematem Turowa.

Jednak teraz kiedy w końcu od stolicy, przez województwo, starostwo, po samo miasto, wszędzie są „swoi”, czyli osoby w taki czy inny sposób powiązane z Platformą Obywatelską, nadszedł wreszcie najlepszy moment, by nadrobić te „chude” lata!

To właściwa pora i za kolejne cztery lata z kawałkiem właśnie z tego burmistrza trzeba będzie rozliczyć. Bo jeżeli nic z tym nie zrobi, to zapisze się w pamięci Zgorzelczan jako burmistrz, który rządził wiele lat, ale nie dlatego, że był świetnym gospodarzem, tylko dlatego, że nie miał z kim przegrać. Chociaż… ostatnie wybory pokazały, że porażka była blisko i to z kandydatem ugrupowania, które oddało już władzę w kraju, a co za tym idzie, sam kandydat miał trudniejsze zadanie. Powinno dać to władzom Zgorzelca do myślenia…

Tak więc w obecnej kadencji przed Burmistrzem są dwie drogi:

Pierwsza to popaść w megalomanię i nic już nie robić. Odcinać kupony, bawiąc się w lokalną politykę i rozgrywanie różnych osób i instytucji wobec siebie. Ot, taka postawa znudzonego szachisty, który bawi się przekładaniem figur na szachownicy.

Druga to droga, żeby w końcu wepchnąć Zgorzelec na nowe tory i zacząć rozwiązywać wymienione wyżej problemy, wykorzystując polityczną koniunkturę. Nie bez znaczenia jest przy tym pozycja Jana Michalskiego w PGE GiEK S.A.

Wybór pierwszej drogi oznacza ostateczne „zaoranie” Zgorzelca. Jednak, jeżeli Rafałowi Groniczowi zależałoby na spłaceniu zaciągniętego u wyborców długu, pozostawieniu po sobie dobrego wspomnienia, no i ewentualnie przygotowanie następcy, to powinien pójść drugą drogą…