Niemcy wprowadzą graniczne kontrole stacjonarne i będzie to kłopot dla Polski!

Niemieckie MSW pomimo wcześniejszych deklaracji poinformowało, że trwają przygotowania do wprowadzenia kontroli stacjonarnych na granicy z Polską i Czechami. Jak się okazuje obecna polityka, nie przynosi skutków, a ośrodki dla uchodźców w przygranicznych powiatach „pękają w szwach".

Niemieckie MSW pomimo wcześniejszych deklaracji poinformowało, że trwają przygotowania do wprowadzenia kontroli stacjonarnych na granicy z Polską i Czechami. Jak się okazuje obecna polityka, nie przynosi skutków, a ośrodki dla uchodźców w przygranicznych powiatach „pękają w szwach".

O tym się nie mówi, przynajmniej jeszcze nie w stopniu, w jakim powinno się zwrócić uwagę na sytuację przy zachodniej granicy kraju opinii publicznej. Jednak problem z uchodźcami przestaje już być problemem naszych zachodnich sąsiadów, a staje się i naszym problemem.

Wyglada na to, że rząd w Warszawie zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i w końcu (trochę za późno) postanowił zareagować, wprowadzając kontrole na granicy ze Słowacją. Uchodźcy napływają do naszego kraju głównie z dwóch kierunków - od granicy z Białorusią oraz szlakiem Bałkańskim - głównie przez Słowację. Dalej zmierzają w kierunku granicy z Niemcami i są „organizowani” przez przemytników do przerzutu zza Nysę i Odrę.

Często rolę taką przyjmują na siebie azylanci (jak nazywają ich Niemcy), którzy już mają taki status u naszych zachodnich sąsiadów. Ostatnio niemieckie służby zatrzymały busa z kilkudziesięcioma Syryjczykami, prowadzonego przez 15-letniego Syryjczyka, który kilka lat temu uzyskał status azylanta i żył w specjalnym ośrodku w Turyngii.

Do tej pory Niemcy unikali tematu stałych kontroli. Służby federalne były wspierane przez lokalne patrole policji, ale to na niewiele się zdawało. Od kilku dni władzę powiatu Goerlitz i Bautzen utrzymują, że ich ośrodki dla uchodźców nie są w stanie przyjąć więcej osób. W ostatni weekend służby w Ludwigsdorfie ujawniły ponad 300 uchodźców. Sytuacja staje się napięta, a 12 października premierzy krajów związkowych znowu spotkają się w tej sprawie. 6 listopada ma dojść do spotkania z Kanclerzem Olafem Scholzem.

Kłopot dla Polski.
Do tej pory uchodźcy, którzy znaleźli się w Niemczech, byli tam przyjmowani w specjalnych ośrodkach, jednak gdy do ujawnienia przemytu dochodziło podczas kontroli granicznych, migranci byli zawracani do Polski, czy Czech. Tam znowu, znanymi tylko sobie kontaktami, gromadzili się w odpowiednim miejscu i podejmowali kolejną próbę przedostania się do Niemiec.

Gdy jednak złożyło się tak, że niemieckie kontrole okazały się skuteczniejsze w krótkim okresie, to nagle po polskiej stronie pojawiała się wiekszą grupa takich ludzi. Ostatnio nawet w zgorzeleckim parku. Nie dziwi też fakt, że coraz więcej osób o bliskowschodniej aparycji w pojedynkę lub w większej grupie spotyka się na drogach naszego regionu.

Gdy jednak Niemcy uszczelnią swoją granicę, to musimy się spodziewać, że kłopot, jaki mają teraz po drugiej stronie Nysy, stanie się naszym kłopotem i to tutaj pojawi się problem dla władz-pod tytułem: co zrobić z migrantami?

Wygląda na to, że Polska już to dostrzegła i działa z wyprzedzeniem. Uszczelnienie granicy ze Słowacją ma na celu zmniejszenie „rzeki” migrantów, którzy dotrą do Polski i zostaną już tutaj, w przypadku gdy nie uda im się przekroczyć granicy z Niemcami. Czy to się powiedzie? Przekonamy się w ciągu najbliższych miesięcy.