Cykl Waldemara Beny cz.13

Fauna i flora Ziemi Zgorzeleckiej. Salamandra plamista to jeden z najpiękniejszych płazów Ziemi Zgorzeleckiej.

Fauna i flora Ziemi Zgorzeleckiej. Salamandra plamista to jeden z najpiękniejszych płazów Ziemi Zgorzeleckiej.

Salamandra plamista (Salamandra salamandra) to jeden z najpiękniejszych płazów Ziemi Zgorzeleckiej. Niestety, ten oryginalnie ubarwiony płaz ogoniasty staje się u nas coraz rzadszy. Jeszcze w połowie XIX stulecia gatunek występował pod samym Zgorzelcem.
W początkach XX w. wiele jego stanowisk znanych było z obszaru Pogórza Izerskiego. Płaz ten żył m.in. w dolinie Kwisy, w okolicach Leśnej i Smolnika. Nawet jeszcze w latach 80. minionego stulecia gatunek był wykazywany pod Pieńskiem, Nowogrodźcem i Lubaniem. Współczesne występowanie gatunku na terenie powiatu zgorzeleckiego ogranicza się do tzw. Worka Turoszowskiego (okolice Bogatyni). Nie można wykluczyć, że salamandra plamista bytuje również na pograniczu polsko-czeskim w rejonie Zawidowa (gatunek wciąż jest obserwowany w okolicach Frýdlantu).
Należy nadmienić, że przez Ziemię Zgorzelecką przechodzi północna granica zasięgu tego gatunku.
Opisywany płaz jest typowym mieszkańcem lasów górskich i podgórskich. Najwyższe stanowisko gatunku w Polsce odnotowano w tatrzańskich lasach regla dolnego na wysokości 1125 m n.p.m.
Preferuje cieniste i wilgotne lasy liściaste, zwłaszcza buczyny, obfitujące w martwe drewno i wykroty drzew. Słowem, salamandra potrzebuje lasów, w których panuje nieład i nieporządek. Z tego też względu gatunek nazywany jest bioindykatorem naturalnych, podgórskich lasów liściastych i mieszanych. Częstym elementem składowym jego biotopu jest rumosz skalny, który zwiększa liczbę potencjalnych kryjówek. Ponadto warunkiem występowania gatunku jest obecność niewielkich strumieni, źródlisk lub stawków z przepływającą wodą, będących miejscem rodzenia i rozwoju larw. Płazy wybierają płytkie strumienie, w których występuje odpowiednia ilość pokarmu przy minimalnej liczbie zwierząt drapieżnych.

Salamandra plamista jest naszym największym płazem ogoniastym. Długość ciała dochodzi do 20 cm, czasami więcej. Na południowych obszarach zasięgu dorasta do 30 cm. Na przykład osobniki pochodzące z Rumunii mogą osiągać nawet 32 cm długości. Ubarwienie obydwu płci jest identyczne, kontrastowe i odstraszające: czarne z licznymi pomarańczowożółtymi plamami. Salamandry nie mają ubarwienia godowego, co jest nietypowe u naszych rodzimych płazów.
Na ciele płaza znajdują się liczne gruczoły jadowe, zawierające kilka substancji toksycznych, m.in. samandarynę. W skrajnych przypadkach jej toksyczność może doprowadzić do niewydolności poszczególnych organów lub do śmierci atakującego drapieżnika. Salamandra wydziela jad tylko wówczas, gdy zostanie mocno ściśnięta, zadrapana lub ukąszona przez jakiegoś napastnika.
Delikatnie przytrzymana nie potrafi toksyny wydzielić i w takiej sytuacji jest zwierzęciem zupełnie bezbronnym. Dorosłe osobniki nie potrafią pływać i bardzo szybko toną w głębokiej wodzie. Dlatego gody u salamander odbywają się na lądzie, zazwyczaj latem. Jednakże okres godowy może się przeciągnąć do późnej jesieni. Jest to zjawisko zupełnie wyjątkowe wśród naszych płazów. Młode rodzą się w kilku miotach od końca marca do czerwca. Samica rodzi je w czystej i bieżącej wodzie, wybierając w tym celu płytkie brzegi potoków. Larwy opuszczają wodę późnym latem. Nierzadko przeobrażenie może nastąpić dopiero w następnym roku, po przezimowaniu w wodzie.
Dorosłe salamandry prowadzą skryty, nocny tryb życia, ale w okresach dłuższej słoty wychodzą na łowy także w ciągu dnia. Salamandry polują głównie na ślimaki i pierścienice (m.in. dżdżownice), czyli na te zwierzęta, które są równie powolne, jak i one same.
Szybsze zwierzęta, takie jak owady czy pajęczaki udaje się temu flegmatycznemu płazowi schwytać znacznie rzadziej. Zapadają w sen zimowy późno – w październiku i listopadzie, a nawet w grudniu. Salamandry zimują w zbutwiałych pniach, norach gryzoni i pod korzeniami drzew. Ich kryjówki mają głębokość powyżej jednego metra. Lokalnie w środowisku antropogenicznym zimowiska salamander mogą stanowić piwnice gospodarstw domowych czy niewielkie sztolnie górnicze.

Od roku 1952 gatunek objęty jest w Polsce ochroną prawną. Pierwotnie podlegał ochronie ścisłej, jednak w 2014 r. został przeniesiony do częściowej mimo systematycznego zaniku stanowisk w wielu regionach oraz utraty siedlisk. Degradacja środowiska spowodowała, że populacje salamandry plamistej stają się coraz rzadsze. Siedliska gatunku są dewastowane na skutek regulacji cieków, rozbudowy sieci drogowej, postępującej urbanizacji, prowadzenia intensywnej gospodarki leśnej i rolnej (pestycydy). Od XVIII w. biotopy gatunku w naszym regionie były niszczone za sprawą przekształcania lasów liściastych i mieszanych w monokultury świerkowe.

Obecnie nadmierna eksploatacja drzewostanów powoduje zmiany mikroklimatu danego siedliska, prowadząc do jego przesuszenia. Nadto ciężki sprzęt stosowany przy wycince i wywózce drzew przyczynia się do zabijania salamander. Przebudowa nawet mało uczęszczanych lokalnych dróg potrafi znacząco wpłynąć na liczebność tych płazów, które giną rozjeżdżane przez pojazdy. Szczególnie szkodliwe dla gatunku jest również zarybianie śródleśnych strumieni i niewielkich stawików.
Powoduje to wyjadanie larw salamandry przez wpuszczone ryby, a to z kolei niweczy sukces rozrodczy gatunku. Nowym, niezwykle groźnym zagrożeniem nie tylko dla salamander, lecz i dla innych gatunków płazów są inwazyjne patogeny, które wywołują bardzo niebezpieczne, często zabójcze choroby infekcyjne.
Najgroźniejszy jest Batrachochytrium salamandrivorans, inwazyjny grzyb pochodzący z Chin, Japonii oraz Półwyspu Indochińskiego, prowadzący do śmiertelnej choroby skóry. Od roku 2008 w Niderlandach i Belgii patogen przyczynił się do wymarcia prawie całej populacji salamandry plamistej (ponad 95 procent). Obecnie holenderska populacja gatunku znajduje się na krawędzi wymarcia. Patogen został już stwierdzony w zachodnich Niemczech, gdzie doprowadził do zaniku licznych populacji salamandry plamistej, m.in. w okolicach Essen. Do rozprzestrzeniania się tej groźnej choroby płazów przyczyniły się sklepy zoologiczne, sprowadzające egzotyczne gatunki batrachofauny z południowo-wschodniej Azji.

Z salamandrą plamistą związanych jest wiele podań, legend i przesądów. Łacińska i polska nazwa płaza wywodzi się z języka perskiego i oznacza „żyjąca w ogniu”. W angielskim iluminowanym „Bestiariuszu Ashmole’a” z około 1210 r. znajdujemy taki fragment poświęcony naszemu płazowi: „Salamandra żyje pośród płomieni, które ani nie trawią jej ciała, ani nie zadają jej bólu. Nie tylko nie płonie, lecz sama gasi ogień”. Już od starożytności ludzie wierzyli, że płazy te są odporne na ogień, i że potrafią gasić pożary. W tym celu wrzucano je w ogień płonących domostw.
O tych nadnaturalnych zdolnościach salamandry pisał Pliniusz Starszy, rzymski uczony żyjący w I w. n.e. (zginął w 79 r. w trakcie obserwowania wybuchu Wezuwiusza), który rozpropagował rozmaite „fake newsy” na temat płaza. Autor ten uważał, że salamandra samym dotknięciem gasi ogień, że pod jej wpływem wypadają włosy i ciało pokrywa się ranami, że jest najzłośliwszą ze wszystkich jadowitych zwierząt, że potrafi wytępić całe narody, zatruwając owoce i wodę w studni itp. Prawo rzymskie traktowało człowieka podającego do zjedzenia salamandrę jako truciciela i karało śmiercią.
Ten dziwaczny przepis prawny funkcjonował na ziemiach niemieckich aż do XVIII w. Absurdalne i groźne przesądy, jakie od starożytności narosły wokół salamandry sprawiły, że średniowieczni, a i późniejsi alchemicy i kabaliści, spodziewali się otrzymać złoto z mieszaniny rtęci i szczątków salamandry. Zachodnioeuropejskie „mądrości” w odniesieniu do „jaszczura ognistego”, jak dawniej nazywano salamandrę plamistą, udzieliły się również naszym uczonym i przyrodnikom. Ksiądz Jan Krzysztof Kluk (1738-1796), badacz flory i fauny przypisywał salamandrze właściwości gaszenia małego ognia „śmierdzącą, mleczną wilgocią”, jaką wydziela. Jeszcze w początkach XIX w. ten niedorzeczny przesąd podzielał polski, skądinąd znakomity zoolog, urodzony w Pacanowie profesor Feliks Paweł Jarocki (1790-1865). W roku 1822 pisał on: „Tę ciecz wypuszcza ona z siebie tym obficiej, im większe dla siebie widzi niebezpieczeństwo. Puszczona więc na żarzące się węgle, gasi je tą cieczą i może po nich przez niejaki czas chodzić bez szkody”.
Dopiero Stanisław Bonifacy Jundziłł (1761-1847), pijar i profesor Uniwersytetu Wileńskiego zdemaskował w swoich pracach rozpowszechniane nieprawdziwe opowieści o salamandrze. Równocześnie ksiądz Eugeniusz Janota (1823-1878), przyrodnik i założyciel Galicyjskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt w swojej książce poświęconej specjalnie salamandrze w sposób naukowy i bardzo nowoczesny, jak na owe czasy rozprawił się z mitami krążącymi na temat tego tajemniczego gatunku płaza.

Autor: Waldemar Bena
ZKlaster Dystrybucja - partner cyklu