ela pisze:
Szanowny Panie Piotrze
Widzę, że swoją krytyką ruszyłam Pana do żywego. Chcę, żeby Pan wiedział, że od samego początku doceniałam i doceniam Pana zaangażowanie w tworzenie tej imprezy. Jest Pan młodym ambitnym, prężnym człowiekiem, ale niestety musi się Pan jeszcze wiele nauczyć, przede wszystkim pokory.
Różnica pomiędzy nami, poza oczywistym wiekiem, polega na tym, że Pan jako Dyrektor Muzeum Łużyckiego, swoją pensję, niezależnie od tego czy Jakuby będą udane czy też nie będzie miał przelewaną na osobiste konto. Ja natomiast muszę na nieźle nagimnastykować, sprzedając chociażby piwo, żeby zarobić.
Mam wrażenie, że Jakuby przerosły Was organizatorów. Nie wiem, jaki wycinek Panu personalnie podlegał, ale ten ktoś- kto odpowiadał za bezpieczeństwo i toalety musiał być neptkiem. Tak, Tak Panie Piotrze Jakuby to nie zabawa w Rycerzyków – to duża masowa impreza. Dobry organizator o tym wie, że bezpieczeństwo, służby porządkowe i toalety to niestety, ale konieczność..
Przypomnę Panu, że kiedy ja budowałam mosty na rzece, toalety nie były problemem, a kwestię bezpieczeństwa rozwiązywałam następująco. Do ochrony imprezy poza Policją i firmą ochroniarską zawsze miałam Straż Graniczną. Ta formacja mundurowa właściwa dla tego obszaru nie raz likwidowała u mnie zagrożenie.
Wracając zaś do toalet
Panie Piotrze następnym razem zanim wytoczy Pan w stosunku do mnie armaty, niech Pan się przyjrzy naszym sąsiadom. Praktycznie na każdej ulicznej rogatce widniały kierunkowskazy do WC i to nie były plastikowe kabiny tylko toalety publiczne znajdujące się w miejskich kamienicach. Tam organizator imprezy, zadbał o komfort zaproszonych gości, a nie jak WY problem ten pozostawiliście na barkach restauratorów i tak wg mojej wiedzy zapewniona przez Was liczba kabin 6 szt wystarczyć mogła, co najwyżej dla zaproszonych wystawców, artystów i organizatorów tegorocznych Jakubów. Ale skąd Wy organizatorzy mogliście o tym wiedzieć?
Was ten prozaiczny problem nie dotyczył, ponieważ do dyspozycji pozostawiliście sobie czyściutkie toalety znajdujące się de facto w miejskich budynkach tj, w Muzeum Łużyckim i Domu Jakuba Boheme.
Ufam, że moja krytyka będzie konstruktywna i zamiast rzucać się z pięściami na restauratora Pan Panie Piotrze wyciągną właściwe wnioski, po to żeby w przyszłości nie słyszeć gorzkich słów prawdy.
Życzliwa Panu restauratorka
Elżbieta Lech-Gotthardt
Szanowna Pani Elżbieto
Jak dyrektor Muzeum Łużyckiego
nie mam żadnego obowiązku organizowania Jakubów i pani dyrektor MDK też nie. Swoje pensje dostajemy za prowadzenie podległych nam placówek i wypełnianie przez nie swoich statutowych celów. Organizacja Jakubów nie jest żaden w sposób wynagradzana i chciałbym żeby miała Pani w tej materii całkowitą jasność.
W całym swoim poście ucieka pani od zasadniczego problemu Pani udziału w generowaniu "zbiorowego pijaństwa". Cała ta sytuacja przypomina mi casus mojej sąsiadki która z wysokości swojego czwartego piętra karmiła gołębie, a później miała wielkie pretensje do wspólnoty że schody zewnętrzne znajdujące te cztery piętra poniżej są kolokwialnie mówiąc zasrane i musi wdepnąć w ptasie guana idąc rozwieszać pranie. Oczywiście nie dostrzegała związku pomiędzy swoim karmieniem a zasraniem schodów. I z przykrością stwierdzam, że obecnie reprezentuje Pani podobny sposób myślenia.
Straż Graniczna. Chciałbym przypomnieć, że Pani organizowała imprezę w całkiem innych uwarunkowaniach prawnych, nie obowiązywał układ z Schengen i obecność Straży Granicznej była całkowicie naturalna.
Podaje pani przykład strony niemieckiej i publicznych toalet w kamienicach. Nie wiem prawdę mówiąc jak działa w Niemczech, ale jak wynika z mojej wiedzy jedynym publicznym budynkiem na Przedmieściu jest Muzeum Łużyckie. Wszystkie inne są własnością prywatną. Co więcej praktycznie wszystkie tereny wokół ul. Daszyńskiego i ul. Wrocławskiej są w prywatnych rękach , a ich właściciele nie są w żaden sposób skłonni do współpracy. Zapłacenie 300 zł za możliwość postawienia jednego toytoja (a takie żądanie usłyszeliśmy od jednego z właścicieli) jest chyba nieco wygórowaną ceną.
Co do możliwości korzystania z toalet w Muzeum (co domu Jakuba Bohme to spawa Euroopery), to osoby odwiedzające muzeum (a muzeum było czynne w czasie Jakubów) miały pełną możliwość skorzystania z WC. Jednak Muzeum nie sprzedawało piwa, co niestety przykładało się na frekwencję.
Impreza masowa. Proszę z uwagą przeczytać ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych. To nie tylko bardzo rygorystyczne obowiązki wobec ochrony, ale także
bezwzględny zakaz sprzedaży napojów alkoholowych na terenie imprezy masowej. Ponieważ różne przykre wydarzenia miały miejsce na całym Przedmieściu, całe przedmieście musiało by być uznane za jej teren. Wszelkie inne rozwiązania są tworzeniem fikcji, nie podnoszącej w żaden sposób bezpieczeństwa. Pod taką fikcją ja się nie będę podpisywał.
Pozdrawiam
Ps. I tylko jeszcze jedna refleksja dotycząca tego czy organizacja imprezy nasz przerosła. Wzorem roku poprzedniego nie narzucaliśmy nikomu ani ilości rollbarów, ani tego czym mają gościć swoich klientów.
A jedyną rzeczą którą dostaliśmy to podwojenie ilości punktów sprzedaży alkoholu. Więc zanim zacznie Pani zrzucać na organizatorów coraz to nowe obowiązki, to proszę wziąć pod uwagę własną postawę.