hakunamakata pisze:
Akurat ze słowami Collinsa co do kibiców z Wrocławia się zgodzę. To ich w części zasługa, że Śląsk wyrwał końcówką zwycięstwo. W Zgorzelcu mamy bardzo słaby doping i to trzeba sobie prosto i jasno powiedzieć. Tam jest tradycja, i duże oczekiwania na powrót na szczyt. U nas mam wrażenie jest swego rodzaju "przerost ambicji nad treścią". Sam z siebie doping się nie zrobi. Potrzeba nakładu pracy, zaangażowania, ambicji i co by nie mówić poświęcenia i oddania. A kto tak naprawdę utożsamia się z tym klubem, barwami? Garstka. Kto jest zaangażowany w doping? Nieliczni. Nie patrzmy na Collinsa - patrzmy na siebie.
To nie jest sprawa chęci, czy braku zaangażowania w doping, to jest coś innego. Sam siedzę zwykle w bocznych sektorach i wielokrotnie zarówno ja, jak i siedzący obok mnie próbujemy poderwać kibiców dopingiem ale udaje się to tylko przez chwilę. Nie wiem, czy jest to specyfika tej hali, czy nadgorliwość bębniarza w KK ale po kilku sekundach okrzyków, czy klaskania gubi się rytm i wszystko brzmi jak karabin maszynowy. Czy nikt nie zwrócił na to uwagi? Ja mam wrażenie, że bębniarz powinien bardziej wsłuchiwać się w rytm okrzyków, czy oklasków kibiców, a nie walić bez opamiętania, bo mam wrażenie że robi sobie czasami wyścigi z resztą kibiców, kto szybciej wybije rytm. Niech posłucha czasami, że publiczność, nie nadąża, a może w tej hali spóźnia się dźwięk, nie wiem. Efekt tego jest taki, że po pewnym czasie w moim otoczeniu kibice patrzą na siebie zrezygnowani i po chwili przestają dopingować, bo efekt tego staje się przeciwny od zamierzonego.
Może to jednak pora do powrotu, do starych sprawdzonych okrzyków z przed lat. Starsi kibice pamiętają chyba jak kiedyś cała hala krzyczała po prostu "Tuuuuuuurów! Tuuuuuuurów!" albo po prostu "Turóóóów Zgorzeeeelec!" Uważam, że takie krótkie i proste okrzyki sprawdzą się bardziej niż np. "Szły mróweczki..." Ktoś tutaj wcześniej napisał o kibicowaniu wczoraj w Orbicie. Przecież oni krzyczeli proste, łatwe dla wszystkich i sprawdzone "WKS!", a cała hala nagle odżyła. Sztuka w tym, aby nasz bębniarz podał rytm, a po tym go utrzymywał albo czasami zwalniał wsłuchując się w kibiców, a nie starał się ich zagłuszyć narzucając swoje tempo, bo czasami reszta po prostu nie nadąża i to właśnie bardzo zniechęca. Może ne wszyscy się zgodzą z tym co piszę ale takie same uwagi mają kibice siedzący obok mnie, więc chyba coś w tym jest. A może ktoś ma inne propozycje? A tak na marginesie, to przepraszam bębniarza, bo nie mam nic do niego, to tylko taka moja propozycja w celu polepszenia naszego dopingu.