Krzysztof pisze:
jimisan pisze:
Na marginesie zupełnym oglądał ktoś wczoraj mecz Valencja - Bayern i żenujące walenie za "czy" gospodarzy, po przeciwnej stronie barykady grający piękny basket - jak podręczniki i zwyczaje karzą, z zachowaniem jak najbardziej prawidłowych proporcji między obwodem i pomalowanym zawodnicy zza Nysy i Odry...
Na marginesie, to Valencia miała 37% skuteczności, a ci zza Nysy i Odry 21,1%, do tego gospodarze mieli o 9 rzutów więcej z gry i 92,3% z linii rzutów osobistych w stosunku do 36,4%. Wygrali także na tablicach 38 do 31, rozdali więcej asyst i ogólnie mieli znacznie lepszy eval.
Zawodnicy Turowa mimo bardzo słabej postawy Paris Levallois popisali się natomiast 19,4% skutecznościa w ciepaniu za trzy i do tego 55,6% z linii rzutów osobistych. Ot i cała filozofia poglądu, że jak nie idzie to i tak należy walić cegłami, albo ziemniakami z daleka od kosza.
Pewnie nie oglądałeś ani meczu w Walencji, ani w Atenach, a więc najpierw mecz nr 2 - zawodnicy z Barcelony trafili wczoraj raptem 9 trójek na 29 prób - rzutów za dwa mieli o 1 - słownie jeden więcej - gdy trójki przestawały wpadać Panata odrabiała i dochodziła, czy zawodnicy Barcelony wystraszyli się pudeł i przestali rzucać za trzy - nie bo nie o to chodzi, jeśli jesteś dobry w te klocki i jeśli to stanowi część twojej gry to masz pozycję masz rzucać...
Valencia owszem miała lepszy bilans bo trafiła 10 trójek na 27 prób(za dwa 9 rzutów więcej), ale przewagę zbudowała głównie trójkami trafiając bodaj cztery w Q3 kiedy to mecz się rozstrzygał, a mając serie chyba ze trzech pudeł z obwodu, żaden zawodnik nawet przez chwilę nie wahał się z oddaniem kolejnego rzutu z obwodu gdy tylko była okazja...
Czy się nam to podoba czy nie gra zewnętrzna odgrywa coraz większą rolę w koszykówce... Przytaczając oba przypadki chciałem tylko i wyłącznie to pokazać, skuteczność raz jest lepsza, raz gorsza, czasem grając dwumecze niektóre ekipy z premedytacją grają tak a nie inaczej...
Na koniec pamiętam jak sam Rajko na pytanie dlaczego któryś z naszych zawodników, nie pamiętam już który, pomimo częstej liczby pudeł z obwodu w którymś meczu dalej rzucał odpowiedział krótko - że od tego jest i bardziej zmartwił by się gdyby przestał rzucać z obawy przed pudłami...